środa, 1 października 2014

Degustujemy: Imperium atakuje z browaru Pinta

Cóż, od niedawna mieszkam w Szczecinie, gdzie teraz studiuję i od dłuższego czasu wybieram się do sklepu piwnego na ul. Duńskiej, jednak nadal nie mogę tam dotrzeć. Za to dzisiaj szwendając się w okolicy mojego wydziału na ul. Żołnierskiej, trafiłem na róg Czortyńskiej i Łukasińskiego do sklepu Łowcy piw, będącego chyba franchisem sieci 1001 piw. Może i reklama, twierdząca, że jest to sklep z największym wyborem piw w Polsce jest mocno na wyrost, ale za to już na wejściu ujrzałem znajome mi z widzenia butelki. Oczywiście nie mogłem się oprzeć i dokonałem zakupu jednego z dostępnych tam piw.


Co mogę o nim powiedzieć? Byłem mile zaskoczony. Chociaż początkowo myślałem, że ciężko mi będzie je wypić, to było naprawdę lekkie i gładkie pomimo wysokiej goryczki.

Imperium atakuje

Browar: Pinta
Styl: Imperial IPA
Zawartość alk.: 7,8% obj.
Ekstrakt: 19,1% wag.
Goryczka: 81 IBU

Pasteryzowane.


Od dawna miałem ochotę na jakieś India Pale Ale, które kusiły mnie swoimi cytrusowymi nutami, więc dzisiaj bez wahania sięgnąłem po Imperium, które jest w stylu Imperial India Pale Ale, będące z założenia intensywniejszym IPA.

Butelka jest oczywiście opatrzona typowym, firmowym kapslem Pinty.


Nazwa nawiązuje zarówno do piwa Atak chmielu tego samego browaru, jak i do filmu Gwiezdne Wojny: Imperium Kontratakuje. Panowie z browaru powinni jednak nieco zaktualizować informacje na swojej stronie internetowej, gdyż widnieje tam informacja, że przy produkcji wykorzystano chmiele Zeus/Columbus. Chinook, Centennial, Citra®, Cascade i Palisade®, natomiast z butelki wynika, że od jakiegoś czasu Pinta zamiast Centennial stosuje chmiel Amarillo. Ale darujmy sobie teorię i przejdźmy do konkretów.

Po otwarciu butelki wita nas miły, słodki zapach cytrusów, który zwodniczo nie zdradza do końca, co nas czeka przy pierwszym łyku. Dopiero po spróbowaniu ujawnia się mocna, chmielowa goryczka, której towarzyszy aromat cytrusowy (mi najbardziej kojarzy się z liczi) z lekkimi nutami ziół. Na butelce jako zalecane szkło widnieje szklanka pintowa, jednak z braku laku i kit dobry, więc musiałem się zadowolić zwykłą szklanką do piwa. Pomimo dużej goryczy, piwo jest niezwykle pijalne i wchodziło mi zdecydowanie przyjemniej niż porter bałtycki czy koźlaki (najwidoczniej palone słody nie są dla mnie).

Kolor piwa oceniam jako jasnomiedziany. Piana gęsta, drobnopęcherzykowa o kremowym kolorze, chociaż trudno mi było zmusić ją do wytworzenia się (być może to wina nieostrożnego transportu, wstrząsów itd). Długo się utrzymuje i pozostawia ładny lacing.



Zdecydowanie polecam wielbicielom piw o intensywnej goryczce i bogatym smaku, gdyż piło się je naprawdę świetnie.

2 komentarze:

  1. Tak to opisałeś, że aż mnie skręca. Zabiłbym za takie piwo :)
    Poproszę o jedno :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepszym od Imperium, jeśli chodzi o styl, jest Rownig Jack z AleBrowaru, którego miałem zrecenzować dawno temu, a nadal leży gdzieś na pulpicie komputera :p

      Jeśli będę pamiętał, to wezmę jakiegoś ze sobą, gdy następnym razem będę się wybierał do Wałcza.

      Usuń