wtorek, 26 sierpnia 2014

AŁtorka can't into apocalypse – ANALizujemy: Geneza nowego świata, prolog

Pozazdrościłem autorkom bloga Przyczajona logika, ukryty słownik i też postanowiłem wziąć na warsztat czyjeś opko. Dzisiejszą ofiarą jest niejaka DreamGirl321, która postanowiła spróbować szczęścia przy pisaniu opowiadania post-apokaliptycznego.
Adres opka: http://www.opowiadania.pl/main.php?id=showitem&item=77327
Cóż, w takim razie nie pozostaje mi nic innego, jak poddać to dzieło analizie.

@edit
W której pomoże mi kolega Naxster.

Żródło: Wikimedia Commons


Nagle zauważyłam spadające bomby...
Dimitrji (myślałem, że to imię powinno pisać się Dmitrij/Dimitrij, ale co ja się tam znam) kazał mi uciekać,ja stałam bez ruchu i patrzyłam na niebo, bo miałam w zwyczaju ignorować to, co do mnie mówił. No wiesz, fajerweeerki!
Była godzina 20:30 więc było już troszkę ciemno.
Chłopak złapał mnie za rękę i zaczęliśmy biec przed siebie.
Miejsce,które wydawało się bezpieczne zostało stracone. Tak, jak moja zdolność używania spacji.

Pobiegliśmy do lasu,kilku ludzi też tam pobiegło.Musiało minąć trochę czasu,żebym oprzytomniała, albowiem do tej pory uciekałam leżąc ogłuszona w trawie.

Nie miałam ze sobą nic,byłam ubrana w bluzkę z krótkim rękawkiem,cienki sweterek oraz spodnie 3/4.
Co, jak wiadomo, jest kompletnie niepasującym strojem na bombardowanie. Głupia ja!

Dimitrji miał jednak torbę.Miał ją jeszcze przed miasteczkiem,które w tym momencie zostało zniszczone. W trakcie miasteczka już jej nie miał, jednak ta złośliwie do niego wróciła.
Nie, nie, to miasteczko miało wcześniej tę torbę. Ale mu ukradł, złodziej jeden.

Mówił,że nigdy już nie będzie bezpiecznie,tak jak przed apokalipsą.
Przed apokalipsą mówił, że już nigdy nie będzie bezpiecznie. To był madafakin Nostradamus, a wszyscy go mieli za wariata!
Chyba nie było tak bezpiecznie przed tą apokalipsą, skoro ich bombardują...

Gdy byliśmy gdzieś ok.półtora kilometra od miasteczka dołączyliśmy do niewielkiej grupki osób,które też pobiegły do lasu i postanowiliśmy zrobić piknik.
Przysiedliśmy na pniu upadłego drzewa, ale dopiero po tym, gdy już oficjalnie ogłosiło swoją upadłość – Miało wybuchowy kryzys – i rozpaliliśmy ognisko.Dimitrji miał w swojej torbie dwie butelki wody,z czego w jednej butelce była już końcówka wody.
Podziękujmy autorce za jednoznaczne wyeliminowanie wszystkich wątpliwości, jakie mogłyby się nasuwać w przypadku zastąpienia butelki i wody zaimkami!
Ciekawe co było w drugiej butelce...

Sam dopił kończącą się wodę a drugą dał mi.
W sensie tę niekończącą się?
Albo skończoną.

Były to pyszne dwa duże łyki wody, która pomimo tego, że nie miała smaku, była pyszna jak diabli. Cholernie spore te butelki, starczyły aż na dwa łyki. Chyba, że ta też była z gatunku kończących się,ponieważ biegliśmy bez przerwy i zaczynało mi być sucho w gardle. Biegli siedząc na pniu? Czyżby hemoroidy nie pozwalały posiedzieć?
Nie zdążyliśmy się przedstawić ludziom z naszej grupki, gdyż ci zdołali już uciec przed tym źle napisanym opkiem.
Nie wymienili się adresami na fejsie?

Był tam starszy pan gdzieś ok.65 lat,z siwą brodą,kobieta w ciąży oraz prawdo podobnie jej mąż,który wyglądał na dość silnego.
On też był w ciąży i prawdo, tak samo jak jego żona.

Zaczęliśmy od zwykłego "mam na imię".Nie minęło nawet 10 minut,a już znaliśmy swe historie.
Najwidoczniej podanie imienia w tych czasach nie jest traktowane jako "przedstawienie się".

65-o latek to Bertram,stracił swoją żonę w szpitalu,nie miał żadnej bliższej rodziny.
To chyba dobrze, że nie miał w szpitalu żadnej bliższej rodziny?

Kobieta w ciąży i mężczyzna to Alicja i Ben(Alicja ma 30 lat,a Ben ma 32 lata – teraz mają. Wtedy byli młodsi),są zaręczeni.Słysząc o bezpiecznym miasteczku oraz dużą ilością ocalałych Tak na oko, to 40 ton ocalałych (...) wsiedli do samochodu i przejechali ok.800km. Około, bo wyruszyli z bliżej nieokreślonej łąki w lesie.
Alicja jest w 7 miesiącu ciąży i drugim roku prawdo.

Ja (18lat) i Dimitrji (18lat) to przyjaciele od małego.Dimitrji nazywał mnie "Ada" gdyż to imię oznacza człowieka o silnej psychice masz słabe info, bejbe: Ada – imię żeńskie pochodzenia semickiego. W języku hebrajskim znaczy: upiększać się, stroić się, źródło: Wikipedia, potrafi poradzić sobie w trudnej sytuacji (to imię, żeby nie było wątpliwości), nie nadużywa słów ani spacji, drogie są.Niejednokrotnie sprawia wrażenie, jakby posiadała ukryte męskie cechy.Wymarzona feministka. Od dzieciństwa bardzo silna.
Przez życie mogłaby przejść samodzielnie.
Tutaj już nie wiem, czy imię nagle stało się kobietą, czy może to boCHaterka stała się nagle Narratorem Niepewnym Swego Umiejscowienia w Fabule.
Przez życie mogłaby przejść samodzielnie, dlatego DimitrJI musi podawać jej wodę i informować o konieczności oddalenia się z terenu bombardowania.

Ja zaś nazywałam Dimitrja "Edwardem Gierkiem Nożycorękim?" gdyż Od najmłodszych lat musi mieć jasno wytyczony cel działania.Jest typem mężczyzny, którego reakcje trudno przewidzieć. I to wiąże się z Edwardem... jak? Bezprzewodowo.
Ma charakter trudny do określenia.Nigdy nie wiadomo, jak się zachowa, które oblicze pokaże.
Po zapoznaniu chcieliśmy się trochę przespać, bo ja to taka krejzolka jestem, że od razu przechodzę do rzeczy. Ale chcieli się tylko "trochę" przespać, tak do drugiej bazy. "Trochę", bo nie zdjął jej rajstop ;D,więc ustaliliśmy wartę.Każdy miał zmieniać się co dwie godziny.
Zgłosiłam się jako pierwsza.
Ciekawi mnie, co by zrobili w przypadku, gdyby coś jednak zaatakowało. Warty mają sens, o ile ma się broń.

Dimitrji jednak zaprzeczył i powiedział,że mnie wyręczy.
Ja nie miałam nic przeciwko,gdyż byłam już trochę śpiąca, dlatego jako pierwsza zgłosiłam się do pełnienia służby wartowniczej, pomimo braku prawa do używania broni i złożenia przysięgi wojskowej. I braku samej broni.Chłopak wyciągnął niewielki koc ze swojej torby i powiedział żebym się przespała.
Zamknęłam oczy.

Obudziło nas przetrząsanie Dimitrja. Pewnie przeszukiwał obóz w poszukiwaniu tych zaginionych spacji po znakach przestankowych. To raczej samego Dimitrjia przetrząsano, pytanie po co? Pewnie miasteczko z początku opka chciało odzyskać swoją torbę. Usłyszał coś i wolał nie ryzykować.
Patrząc na miejsce księżyca była godzina ok. druga.
To znaczy, że w miejscu, gdzie normalnie był księżyc, znajdowała się wtedy godzina druga, czy że godzina druga patrzyła w miejsce księżyca?

Usłyszeliśmy kroki,łamane gałązki oraz pomrukiwanie.Dimitrji szybko zgasił ognisko.
Jednym dmuchnięciem. Serio.
Obrazek autorstwa użytkownika cheese-rules1, źródło: deviantART
Zgaszanie ogniska (które nie było wspomniane swoją drogą, ktoś chyba był skautem) niewiele pomoże jako, że było je zapewne widać z daleka. No chyba, że Edward ma słuch jak ten inny Edward.

Po niecałej minucie usłyszeliśmy strzał.Najpierw 1...2...3 a później krzyk.
Oglądali pewnie nagranie z katastrofy SmoleńskiejSłyszeli gałązki łamane, ale nie to, że obok była osoba? No chyba, że to napastnik tak pokrzyczał dla krotochwili.

Nie umieliśmy określić czy to był mężczyzna czy kobieta.Zapadła cisza...Jedna,wielka cisza...
Dimitrji po cichu powiedział do nas,że trzeba się zbierać. Impreza skończona, trzeba się zbierać.
Wyjął ze swojej Torby kompas.Wyruszyliśmy są północ.
A oni są zmrok.
Czy w tej torbie jest też rozkładany namiot i kuchenka? Jak to w Podręcznym Narzędziu Narracyjnym?

Gdy zaczęło już świtać trafiliśmy na drogę.
Na poboczu stał samochód,gdy Dimitrji go zobaczył nie patrząc na jakiekolwiek zagrożenie pobiegł do samochodu.
Chciał w przyszłości byś mechanikiem został, Drogi Czytelniku.Wiedziałam że będzie chciał go naprawić,nie byłam jednak pewna czy mu się to uda...
Pobiegłam za nim.
Pasja mechanika zwyciężyła nad rozsądkiem i Dimitrji pognał naprawiać pierwszą mechaniczną rzecz, jaką zobaczy.

Chłopak zajrzał przez szyby upewniając się,czy nie ma jakiegokolwiek zagrożenia i od razu wsiadł na miejsce kierowcy.Zajrzał do kabelków,które znajdowały się koło hamulca i gazu i zdumiał się widząc, że wewnątrz była miedź. Zdziwiło go też, czemu jakieś kable wiszą koło pedałów. Może te kable po prostu nie cierpiały na homofobię? O tym DimitrJI nie pomyślał.Nie były uszkodzone, pomimo tego, że z jakiegoś powodu zwisały koło hamulca i gazu. Taki design.Uśmiechnął się i popatrzył na mnie.Ja też się uśmiechnęłam,bo wiedziałam że Dimitrjowi uda się naprawić samochód.
Fakt ujrzenia miedzianego okablowania przywrócił jej wiarę w umiejętności Gierka.
No wsadzenie okablowania za osłonę nie jest ciężką naprawą. Nawet Edward powinien sobie poradzić.

Powiedziałam to Alicji,Benowi i Bertramowi.Nareszcie mogliśmy znowu chociaż na chwilę poczuć się bezpiecznie.
Siedzą w czyimś samochodzie na środku drogi i dlatego czują sie bezpiecznie? Goni ich niedźwiedź czy jak?
Sens, który zostawili na początku opka.

Kiedy Dimitrji sprawdzał coś pod maską samochodu ja otworzyłam bagażnik.
Moje oczy rozszerzyły się ze zdumienia.
-Eee,Dimitrji,musisz to zobaczyć! - Wykrzyknęłam.
Chłopak Dimitrji (kurczę! A ja głupi myślałem, że Dimitrja jest mężczyzną. Tylko dlaczego aŁtorka wcześniej nie wspominała nic o tym, że jej chłopak im towarzyszył?) (Nie, Dimitrja jest gejem i ciągnął ze sobą swojego chłopaka) szybko podbiegł do mnie i również widocznie otworzył oczy, które miał niewidocznie wcześniej zamknięte.
Ponadto otworzył je tak, że każdy mógł to potwierdzić bez zastrzeżeń.

W środku bagażnika była kartka z napisem "Nam się to już nie przyda".Za kartką stały kartony,z jedzeniem,ubraniami,zabawkami oraz przyborami dla dziecka.
No bo oczywiście co za nienormalny człowiek dźwigałby ze sobą ciężkie kartony wypełnione takimi pierdołami jak jedzenie i ubrania, skoro niedawno miała miejsce apokalipsa? W takich sytuacjach jedynym rozsądnym wyjściem jest przecież zostawić to cholerstwo razem z samochodem i spierdalać!
Jasnowidzący poprzedni właściciele na szczęście wiedzieli, że będzie z nimi ciężarna.

Szczęście się do nas uśmiechnęło.
Dimitrji uścisnął mnie z zachwytu,po czym wrócił na przód samochodu. 
po niecałym kwadransie usłyszeliśmy głos uruchamianego silnika samochodu. Potężny baryton.

Wsiedliśmy do niego (do tego silnika) i pojechaliśmy... po pasie transmisyjnym w stronę zachodzącego tłoka.




No i tutaj kończy się wstęp do tego jakże trzymającego w napięciu opka. Decyzja komisji jest jednomyślna – aŁtorka otrzymała statuetkę złotego pióra bez stalówki. Gratulujemy! :)
Do Ady i Dimitrji wrócimy już wkrótce w następnej ANALizie.

9 komentarzy:

  1. Nieśmieszne, idźcie się zabić :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, ilość energii, jaką otrzymujemy poprzez znęcanie się nad aŁtorkami, sprawia, że jesteśmy praktycznie nieśmiertelni <3

      Usuń
  2. Sprostaliście wyzwaniu i w swojej krytyce przeoraliście równoległy do tekstu szlak suchego gruntu. Respekt

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajne opowiadanie. Czerwone i niebieskie fragmenty dodają humoru i poprawności tekstowi napisanemu czarną czcionką. Ach... No tak, to komentarze recenzentów, a jakość tego tekstu dotarła już do głębin w Rowie Mariańskim. Brak interpunkcji w zdaniach złożonych aż boli, o ile można powiedzieć o jakimkolwiek "złożeniu", bo akapity znajdują się na skraju ubóstwa - aż dziwię się, że jeszcze nie padły z głodu. Oczywiścieniewartooszczędzaćspacji,botekstjestnieczytelny. Jak dobrze, że robię sobie z tego zawód i nigdy nie pozwolę dojść takim ludziom do sławy i wydania takiej szmiry. Błagam, nie sprawdzajcie i nie komentujcie już tego, bo to strata czasu. Pozdrawiam Szanownych Panów recenzujących, odezwijcie się czasem! Wasza kochana Darenka :* <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czemu by nie? Przecież z tego jest fun! A ta perełka ma potencjał... Gdyby ją poprawnie napisać.

      Usuń
    2. Nie widzę potencjału w tekście, gdzie każdy akapit zawiera 3-4 zdania. :D O ile każde zdanie oddzielone od siebie enterem można nazwać jakimś akapitem.

      Usuń
    3. Interlinie my wprowadziliśmy, by oddzielić komentarze od następnego bloku tekstu. Tak, żeby wygodniej się czytało :p

      Usuń
    4. OK, wybaczam. Co nie zmienia faktu, że te akapity zdychają z głodu. :D

      Usuń
  4. To jest zajebiste! Oceniajcie więcej ;)

    OdpowiedzUsuń